Wolność słowa, a chamstwo

Ostatnio spędziłem trochę czasu na czytaniu różnych blogów i forów. Odnoszę wrażenie, że wolność słowa zaczyna być synonimem zwykłego chamstwa.
Przeglądając komentarze doszedłem do wniosku, że według wielu komentujących obrażanie innych, jest równoznaczne z wolnością słowa. Nie mam na myśli wyłącznie blogów modowych itp, chociaż one bez wątpienia spotykają się z „hejtem”, nazywanym nadmiernie konstruktywna krytyką, której adresat rzekomo nie potrafi przyjąć.
Internet powołał do życia specjalistów od wszystkiego. Teraz każdy zna się na wszystkim, a nawet jak się nie zna – to się wypowie. Ten cytat dość długo krążył po sieci. Niestety nie wziął się on z niczego.
Próbuję zrozumieć to marnotrawienie czasu. Czytelnicy tych witryn potrafią rozwijać dyskusje dotyczące banałów na kilka godzin, pisząc rozprawki zatytułowane : „Moja jest Mojsza, niż twoja twojsza”, gdzie wielkość liter nie jest przypadkowa.
Rozumiem, że można się z czymś nie zgadzać, być innego zdania, przekonania, wyznania i należeć do innej partii.
Pytanie tylko, dlaczego nie można konwersować z kulturą i szacunkiem dla rozmówcy?
Czy chamstwo w internecie stanie się standardem? Skąd tyle nienawiści?
Jeszcze jedna rzecz, dotycząca tym razem głównie blogów. Szanowni krytycy, specjaliści, mędrcy i internetowi eksperci.
Zamiast wywodzić się, jak to bardzo ktoś jest w czymś słaby i kiepski, może zróbcie coś samemu i pokażcie, jak powinno się to robić poprawnie. Spożytkujecie swój nadmiar energii i być może jeszcze ktoś na tym skorzysta – a na pewno Wy!
PS: Bardzo się cieszę, że na moim blogu nie ma takich sytuacji. Moi czytelnicy nie mają problemu z kulturą.
Teraz, gdy do komentowania zainstalowałem specjalną wtyczkę Disqus, możemy prowadzić ciekawe rozmowy, wymieniać się spostrzeżeniami – najzwyczajniej jesteśmy w dobrym kontakcie.
Dziękuję!
Udostępnij na Facebooku