Zadbany, to znaczy PEDAŁ

Od razu na początku napiszę, że nie mam nic do osób homoseksualnych, pomimo tego, że jestem hetero.
Ostatnio gdy byłem w Łodzi, spotkała mnie i mojego znajomego sytuacja, na podstawie której chciałem napisać ten wpis.
Idziemy do klubu, na afterparty. Gdy wchodzimy do bramy, w której znajduje się wejście do klubu słyszymy:
-„nas nie wpuszczą, a te pedały wejdą”
Dwóch sfrustrowanych dresiarzy. Tak ogólnie, to bardzo lubię dresy i uznaję je jako oficjalny strój domowy, zdarza mi się nawet nosić je na co dzień (link). Ale to nie o bawełnę, welur czy poliester tutaj chodzi.
Czy w naszym kraju naprawdę wizerunek faceta, który chce dobrze wyglądać jest równoznaczny z tym, że jest on odmiennej orientacji?
Wiem, że nie o wszystkim jeszcze można otwarcie mówić, żeby nie wzbudzić zbyt wielkiej kontrowersji.
Zabiegi pielęgnacyjne dla facetów to herezja, a kolorowe spodnie to „pedalstwo”.
Tak bardzo dążymy, aby dołączyć do Państw wysoko rozwiniętych, a słoma z butów wychodzi.
Polska krajem pro-amerykańskim, ale tam faceci robią manicure i depilują ciało.
Podobno dążymy do zachodnich standardów, płac i stylu życia.
Często „znajomi znajomych” wypytują, czy jestem gejem. Skąd ten pomysł? Tak serio.
Ale jeśli nawet gdyby, to co? Skąd w ludziach tyle nienawiści i czy tej plakietki nie da się oderwać?
Zastanawiam się, czy doczekam czasów, gdy zadbany facet będzie będzie nowym standardem, czy jednak pozostanie tematem głupich żartów.
Czy dalej lepiej będzie być posiadaczem gęstego lasu pod pachami, czy zadbanej cery?
Bardzo lubię kolory, co chyba widać w moich stylizacjach. Wydaję mi się, że to powoli staje się mój znak rozpoznawczy.
Jednak czy zakładając malinową marynarkę i żółte spodnie (link) muszę uważać którą ulicą idę?
Kto ustala granice i czy istnieje tylko jeden podział?
Łukasz